Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Aleksandra Janusz „Mrówki w Złotych Tarasach” (16)

Opowiadania Aleksandra Janusz - 23 listopada 2023

Gdzieś obok przeładowano magazynek. To chyba Stark. Złomiarka straciła jakąkolwiek kontrolę nad bitwą i miała tylko nadzieję, że jej trening na coś się przydawał. Ciało Hulka nadal leżało pośrodku sklepu. Nie wiedziała, co ze Storm ani co z Harley. Część gremlinów spadła, inne zapikowały między półki. Nie miała pojęcia, czy i jakim kosztem zostały pokonane. Trzy ocalałe Ryśki przemieściły się bliżej o rządek regałów. Jagoda zdecydowała, że to jej pora na ogień zaporowy. Wychyliła się i z ostrzegawczym rykiem wyrywającym się z przepony przejechała serią po najbliższym Ryśku, dwóch gremlinach i co tam jeszcze podeszło. Richard się przewrócił, jeden hyundai spadł. Dobre i to.

– Husarz! – krzyknęła tym razem Czarna Wdowa.

Jagoda przypadła do podłogi po raz trzeci, czekając, aż ucichnie tajfun. Oczy ją piekły pod powiekami i łzy chyba ściekały po policzkach.

– Ile jeszcze? – rozległo się wołanie Starka. Głos mu się załamywał. – Ile magazynków?

– Mniej niż siedem! – odpowiedziała.– Może zużył?!

Wychynęła zza lady z nadzieją, że wyliczyła prawidłowo. Zobaczyła, jak husarz rzuca giwerę na ziemię, błyskawicznym ruchem biegnie w stronę najbliższego przeciwnika – ziemia drżała pod jego ciężarem – i chwyta go za ramiona. To akurat była Harley. Wyciągnął ją zza regału, pieprząc coś o aresztowaniu i niestawianiu oporu, nieskazitelną przedkryzysową polszczyzną nagraną głosem sławnego aktora. Gdyby Jagoda się skupiła, przypomniałaby sobie którego.

Dwa pozostałe Ryśki, porysowane, z potrzaskanym pancerzem, ale nadal ruchome, obróciły się jak na komendę i zaczęły strzelać, kula za kulą, prosto w dziewczynę. Jagoda napotkała spojrzenie jej szeroko otwartych oczu.

Stark wyskoczył z ukrycia z twarzą czerwoną od płaczu i potykając się o własne nogi, pobiegł prosto na husarza. Próbował go ścigać jeden z hyundaiów, ale spadł, zestrzelony zbłąkaną kulą. Chłopak dobiegł z nożem do robota, lewą ręką złapał go za ramię, prawą wprowadził ostrze w kark, prosto w system sterowania, jakby przytulał maszynę razem z Harley. I tak zastygł, podczas gdy Richardy wymierzały mu kolejne strzały w plecy.

Złomiarka strzelała do Ryśków. O ile dobrze widziała, dwoje pozostałych przy życiu członków drużyny też. Sypał się na ziemię czarny laminat, skwierczały obwody, pękał poliwęglan.

Znieruchomiały wreszcie.

Opadał tynk.

Cisza dała się kroić nożem. Jagoda słyszała własny puls.

Oraz tupanie mechanicznych łapek zbliżających się do lady.

Napompowana adrenaliną wyskoczyła szybciej niż robot, złapała szukacza za pomarańczowe nóżki, a potem starannie zgruchotała łepek nożem.

I znów zapadła cisza – zmęczona jak sama Warszawa.

 

*****

 

Jako jedyna przeżyła bez żadnych obrażeń, zbyt trzeźwo też oceniała sytuację, żeby stwierdzić, że to zasługa jej umiejętności. Miała farta, ot i tyle. Prowadziła drużynę na śmierć od chwili, gdy zignorowała dziurę w szybie na podziemnym parkingu i nie zastanowiła się, do czego mogą być zdolne doświadczone szukacze, bo za bardzo zależało jej na lewotyroksynie.

Pozostała przy życiu trójka – Spidey, Storm i Czarna Wdowa – siedziała za kontuarem, w przestrzeni nienaruszonej strzelaniną. Zakrawało na ironię, że prawie dali się zabić w aptece, ale właśnie dzięki temu przetrwali po bitwie. Najgorsze obrażenia odniosła Storm, pokaleczyły ją chwytaki gremlina, przecinając żyły i mięśnie na przedramieniu. Jagoda odkaziła i zaszyła ranę, chociaż najpierw musiała znaleźć opakowanie beta-blokerów, żeby przestały jej się trząść dłonie. Według pobieżnej oceny złomiarki dziewczyna straciła sporo krwi i będzie mieć szczęście, jeśli zachowa sprawną rękę.

Żadne nowe roboty nie próbowały ich odnaleźć, ale i tak nie mogli tutaj czekać zbyt długo. Jagoda czuła nienawiść do samej siebie, gdy przeszukując szuflady z lekami, znalazła swoje złote runo. W tabletkach po dwadzieścia pięć, pięćdziesiąt, sto dwadzieścia pięć, dwieście… całe stosy. Ile tego wyjdzie, jeśli uskładać dawki? Samych dwusetek było z dziesięć pudełek. To dwa i pół roku. Policzyć wszystkie, nazbiera się cztery albo i pięć. Kupiła sobie pięć lat życia. Wysypywała blistry z niepotrzebnych tekturek i pakowała je na ścisk do plecaka. Wejdą i jeszcze zostanie miejsca na inne łupy, teraz, gdy oczyścili sobie drogę, już nie musieli zachowywać mobilności. Wyjęła nawet zapasową torbę z cienkiej tkaniny.




Pobierz tekst:
Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17

Mogą Cię zainteresować

Juliusz „Q” Mróz – „Larry Newark meets Raolo Benatti”

Winda orbitalna pnie się po fullerenowej nitce. Słynny hacker i ochroniarz (wręcz go uprowadzający do najpotężniejszego…

[Recenzja] „Dom płomienia i cienia” Sarah J. Maas
Recenzje fantastyczne Valerie - 2 kwietnia 2024

Recenzja ksiażki „Dom płomienia i cienia” Sarah J. Maas. Czytelników czekają poza…

Hanna Karwowska „Chłopiec z XXI wieku”
Opowiadania Hanna Karwowska - 1 czerwca 2014

Od redakcji: Dziś, z okazji Dnia dziecka, mamy dla Was ciekawostkę, rarytas. Tekst został…

Komentarze: 7

  1. Q'__ pisze:

    Fajnie zobaczyć „Mrówki…” na naszych łamach.

    Tylko do dziś zdumiewa mnie, że nie zdobyły Zajdla, ani nawet nominacji…

    • Ina pisze:

      Wiesz, jest pełno dobrych opowiadań bez nominacji. Zajdel wymaga też (prócz dobrego tekstu) pracy nad rozpoznawalnością, a ja cały czas w labie siedzę :)

      • Q__ pisze:

        Chyba „trochę” się nie doceniasz ;).

        Ale po namyśle mam pewną hipotezę – Zajdle, tak jak i Hugo zresztą (bo w obu wypadkach są to nagrody publiczności) zdobywają często (i to nawet nie jest zarzut, bardziej konstatacja) teksty popowo fajne (choćby i kosztem głębi), z bohaterami skrojonymi tak, by dali się lubić (w sensie, w jakim lubi się np. postacie z komiksów Marvela), tymczasem Twoja Jagoda, jest postacią ponuro-realistyczną, sympatyczną na swój sposób (mimo wszystko), ale motywowaną (adekwatnym do okoliczności) bezwzględnym instynktem przetrwania. Może to to zdecydowało? Co – broń Borgu – nie oznacza bym namawiał Cię do poświęcenia naturalizmu, na rzecz umizgów do (powiedzmy) masowego czytelnika.

        • Ina pisze:

          E, nie sądzę, żeby to tak głęboko szło i żeby miało cokolwiek wspólnego z samym tekstem. Raczej chodzi o to, gdzie się coś ukazuje, w jakim momencie, pewnie jeszcze milion innych spraw.

          • Q__ pisze:

            Gdzie… Przecież „Fenix” to kiedyś była część SF-owej Wielkiej Dwójki obok „Fantastyki”/”NF”. Potem Wielkiej Czwórki, bo doszły „Esensja” i – nieco wcześniej – nasz „F.”.
            No ale zamykam się już ;), bo chciałem Cię (zasłużenie) pochwalić, a nie spierać się z Tobą :).

    • Ina pisze:

      (no i takie pytanie pozostaje, czy jednak nie jest to wrażenie bardzo subiektywne i jednak większość nominujących/głosujących po prostu uważa inaczej, jakkolwiek by się części czyających nie podobało i jak bardzo nie byłabym z tekstu dumna XD)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit