Rozejrzała się po ich twarzach i poprawnie zidentyfikowała przywódcę – Stark, a jakże inaczej. Był kilka lat starszy niż reszta. Pewnie nadał im wszystkim pseudonimy i jako jedyny mniej więcej wiedział, o co w nich chodzi. Wszystkie DVD wyblakły, w Internecie zachodnie filmy od dawna tkwiły za firewallem – a gdyby się do nich dostać, wymagały szybkiego transferu, który wystarczył na więcej niż krótkie filmiki o modzie i stylu. Ale zawsze się znajdzie starożytna kopia nagrana na gwizdek przez rodziców. Na bazarze sprzedawano czasem przedkryzysową rozrywkę (głównie pornole, co Jagodę bardzo dziwiło, bo tych akurat nie brakowało i współcześnie).
– Słyszałam, że planujecie rajd na Tarasy – zagaiła. – I poszukujecie współpracowników.
– Tak – odezwał się chłopak z odblaskiem. Siedział na stole i nonszalancko majtał nogą.– Tak się składa.
– Kogoś macie?
– Przyszedł taki jeden, Morty. Dużo gada, ale w tym kotle to się każdy przyda.
– Zwinie wam się z pierwszym łupem – powiedziała Jagoda. – I tyle się przyda.
– On mówił, że ćpasz.
– A słyszeliście, żebym kiedyś zawaliła robotę?
Popatrzyli po sobie.
– No dobra – odezwał się chłopak. – To jak do ciebie mówić? Wiedźminka?
Żachnęła się.
– Jagoda. Po prostu Jagoda.
– Ale ty masz konia. Nazywa się Płotka, nie?
– Nie. Stark, zgadza się? Powiedz mi, bo ja się trochę domyślam – chcecie ominąć dworzec i wejść do Złorasów tunelem od Jana Pawła. – Spoglądała, jak Stark jej przytakuje. –Rozsądnie. Ale nie rozumiem, jak zamierzacie dotrzeć do Centrum. W Śródmieściu są husarze i pieski, lornetki, szukacze, całe hordy gremlinów. Rozumiem, że przemyśleliście tę sprawę. Nie wiem, ukradliście czołg?
Stark uśmiechnął się leniwie.
– Sklep. I nie ukradliśmy, tylko pożyczymy.
Rzuciła mu sceptyczne spojrzenie.
– Nie da się pożyczyć sklepu.
– Bo tak oficjalnie to będzie w naprawie. Odpalimy ajentowi działkę z rajdu – uśmiech chłopaka stał się szerszy. – Wiesz, że one są opancerzone? I mają radary? Chodzi o to, żeby przejechać przez wszystkie dzielnice i nie dać się napaść. I mają bagażnik wielki… no, jak sklep.
– Sprytnie…
Wariaci, pomyślała. I ogłaszają to przez radio. Każdy się domyśli, co się stało, gdy po powrocie z wjazdu oddadzą zdezelowany dostawczak. Kiedyś to by nie przeszło, może faktycznie korupcja osiągnęła już odpowiedni poziom? Poza tym kiedyś wyprawa do Złotych Tarasów nie miałaby szans powodzenia nawet w kilka opancerzonych półciężarówek. Większe i silniejsze grupy padły ofiarą wojskowych dronów. Ale od tamtej pory minęło dwadzieścia lat, a Jagoda znała statystyki: dwie trzecie pozostawionych samym sobie robotów do tej pory uległo awarii albo wyładowały się na twardo podczas zimy. No i jeszcze tym bojowym mogła się wyczerpać amunicja, a już miały kilka okazji. Pominąwszy zamieszki podczas pandemii, były wcześniejsze próby.
To się mogło udać.
– Jaką rolę przewidujecie dla nowych? Kto jest u was operatorem taktycznym?
Zapadła dłuższa chwila konsternacji.
– No… Stark dowodzi – odparła wreszcie Harley.
Teraz Jagoda była zmieszana.
– Może nazywacie to inaczej – powiedziała. – Kto jest tą osobą, która ustala taktykę, żebyśmy się nie wystrzelali nawzajem w ciasnym pomieszczeniu?
Hulk założył ramię na ramię.
– A dlaczego pani myśli, że będziemy do siebie strzelać? Wjeżdżamy tam na drony. W chuj starożytnego złomu.
Przyjrzała im się uważniej. Pod ścianą leżał kałasznikow – w pracy bez sensu. Do pasów mieli przypięte maczety, ale nie wiedziała, czy umieli się nimi posługiwać. Święty Arnoldzie, w co ja się w ogóle wpakowałam?
– Może porozmawiajmy dłużej – zaproponowała. – Pochodzimy z różnych pokoleń, pewnie mamy różne podejście, ja też kiedyś pracowałam w drużynach. Wyjaśnię wam, czego się nauczyłam i jak to nazywaliśmy, wy wyjaśnicie, jak to wygląda u was, i jakoś się podzielimy doświadczeniem. Zgoda? Ma ktoś ołówek i kartkę?
– Papier to jest mordowanie drzew, proszę pani – odezwała się Storm z wyraźnym zgorszeniem. – Jeśli będziemy mordować drzewa, cywilizacja ludzka nie przetrwa. Mamy węgiel, proszę pani. Ekologiczny, narodowy. Rysujemy nim na podłodze.
– E… um… no dobra. – Jagoda podrapała się w ucho. – W takim razie dajcie węgiel.
Pobierz tekst:
Juliusz „Q” Mróz – „Larry Newark meets Raolo Benatti”
Winda orbitalna pnie się po fullerenowej nitce. Słynny hacker i ochroniarz (wręcz go uprowadzający do najpotężniejszego…
Adam Cebula „Prawa zachowania”
Jednym z pierwszych praw zachowania, jakie odkryli dzielni uczeni, było prawo zachowania…
Janusz Stankiewicz „Paskudna sprawa”
W oczekiwaniu na trzecią część przygód Goratha, zapraszamy do lektury opowiadania Janusza…
Fajnie zobaczyć „Mrówki…” na naszych łamach.
Tylko do dziś zdumiewa mnie, że nie zdobyły Zajdla, ani nawet nominacji…
Wiesz, jest pełno dobrych opowiadań bez nominacji. Zajdel wymaga też (prócz dobrego tekstu) pracy nad rozpoznawalnością, a ja cały czas w labie siedzę :)
Chyba „trochę” się nie doceniasz ;).
Ale po namyśle mam pewną hipotezę – Zajdle, tak jak i Hugo zresztą (bo w obu wypadkach są to nagrody publiczności) zdobywają często (i to nawet nie jest zarzut, bardziej konstatacja) teksty popowo fajne (choćby i kosztem głębi), z bohaterami skrojonymi tak, by dali się lubić (w sensie, w jakim lubi się np. postacie z komiksów Marvela), tymczasem Twoja Jagoda, jest postacią ponuro-realistyczną, sympatyczną na swój sposób (mimo wszystko), ale motywowaną (adekwatnym do okoliczności) bezwzględnym instynktem przetrwania. Może to to zdecydowało? Co – broń Borgu – nie oznacza bym namawiał Cię do poświęcenia naturalizmu, na rzecz umizgów do (powiedzmy) masowego czytelnika.
E, nie sądzę, żeby to tak głęboko szło i żeby miało cokolwiek wspólnego z samym tekstem. Raczej chodzi o to, gdzie się coś ukazuje, w jakim momencie, pewnie jeszcze milion innych spraw.
Gdzie… Przecież „Fenix” to kiedyś była część SF-owej Wielkiej Dwójki obok „Fantastyki”/”NF”. Potem Wielkiej Czwórki, bo doszły „Esensja” i – nieco wcześniej – nasz „F.”.
No ale zamykam się już ;), bo chciałem Cię (zasłużenie) pochwalić, a nie spierać się z Tobą :).
A to bardzo doceniam :)))
(no i takie pytanie pozostaje, czy jednak nie jest to wrażenie bardzo subiektywne i jednak większość nominujących/głosujących po prostu uważa inaczej, jakkolwiek by się części czyających nie podobało i jak bardzo nie byłabym z tekstu dumna XD)