Archiwum FiF
| ||||||
Na jesiennej ławce
Szurając nogami, odpychałem różnobarwne liście późnego listopada. Wiele z nich przylepiało się na krótką chwilę do zimowych zeszłorocznych butów. Zimny wiatr delikatnie mroził uszy. Park pusty – żadnych ludzi, żadnych odznak egzystencji. Drzewa wyglądały jak martwe, a liście naparzały mnie uschłym nastrojem. Spostrzegłem ławkę, starą i brudną, pomiędzy drzewami trzema. Stała skryta i ledwo widoczna, doskonale wtapiając się w atmosferę miejsca. Utajona niczym największy skarb. Usiadłem na zbędnych napisach "kocham Martę B". Szukałem ciszy. Szum wiatru, szelest spadających liści... ciszo gdzie jesteś ? – spytałem w myślach. Czy szum i szelest są milczeniem ? – nie odpowiedziałem sobie. Pytanie pojawiło się na krótką chwilę, aby zaraz zniknąć. Długo nie cieszyłem się owym bezgłosem. Moje myśli nawilgły rozkładem zajęć, które niebawem miałem wykonać. Próbowałem wyrzucić z siebie harmonogram, lecz nadaremno. Ale może tak jak ten chłopak przystanął na chwilę pisząc o Marcie, tak i ja powinienem zatrzymać się na tej ławce i zakreślić pewne pustki w życiu? Człowiek zapracowany, czasami traci sens życia. Czyż nie jest sensem powiedzieć przepraszam, podziękować aby w przyszłości móc prosić ? Warto znaleźć czas na takie libretto. Trzeba było podziękować Marcinowi za spisane zadanie z algebry, wysłuchać nie swoistego problemu oraz pomóż w odnawianiu mieszkania. Nie podziękowałem; nie poszedłem. Zegar chodzi szybciej niż ja. Nie pomogłem w malowaniu mieszkania, a brzydka wartkość życia nie pozwoliła mi dziękować. Życie nie polega tylko na tym, żeby dążyć do władzy, pieniądza i seksu, czasami trzeba odnaleźć inne wartości. Być może są one więcej warte aniżeli diamentowa korona, milion dolarów czy blondynka ? Nawet diament w końcu się znudzi, za zielone banknoty nie zdoła się kupić wszystkiego, a blondynka może okazać się snobistyczną zdzirą. Co jest prawdziwą wartością ? Nieograniczona wolność ! Ciężko znaleźć taki czas by zastanowić się nad sobą. Kim ja właściwie jestem ? Kim jestem ? – pytałem kilkakrotnie, lecz moja odpowiedz ograniczała się do stwierdzenia "jestem człowiekiem". Myślałem, starałem się myśleć. W końcu człowiek to tylko słowo ! Gdzie jestem ja ? moje własne ego ? Spadały niczym myśli, liście późnego listopada... |
||||||