Archiwum FiF
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Gregorio Cortez Literatura
<<<strona 17>>>

 

Confessione

 

 

Wędruję przez miasto. Współczesnego upiora. Wytwór cywilizacji, która jedynie dziwnym zbiegiem okoliczności jeszcze istnieje. Cywilizacji od zarania dziejów, od samego jej początku w pierwszym jej założycielu, skazanej na zagładę. Cywilizacji stworzonej przez śmiertelnych, skazanych na śmierć głupców, którym wydaje się, ze zostali wybrani. Ludzi naznaczonych niedoskonałością, śmiertelnością i pychą. Ten grzech pierworodny śmierci towarzyszył im zawsze i wszędzie, w każdej chwili. Tylko jakimś niepojętym cudem, jakimś zbiegiem okoliczności ta cywilizacja, która zawsze była przeciw człowiekowi, która nigdy nie była doskonała, która uzurpowała sobie prawo do władania światem, przetrwała i rozwinęła się.

 

Idę ulicą molocha stworzonego przez ludzi dla ludzi lecz de facto przeciw ludziom. Miasta, w którym nie da się już żyć. Przypominam sobie te nic nie warte demagogie głupców, twierdzących, że te miasta są dla nas ludzi. Wariaci, którzy wyroili w swych niedoskonałych i spaczonych umysłach mit raju na ziemi. Niestety jedyne co udało się człowiekowi stworzyć, stało się nie rajem lecz piekłem. Piekłem, w którym nie da się żyć. Jednostki silniejsze wykorzystały słabość tłumów aby kontrolować masy. Zahipnotyzowany pracą i nigdy nie spełniającą się wizją bogactwa szary tłum posłusznie, jak owieczki, wędruje za swym przewodnikiem. Przewodnikiem kłamcą, który w swym wypaczeniu dostrzegł przebłysk siły. Wyimaginował sobie absolutną władze nad tym tłumem, choć w rzeczywistości jest tak samo żałosnym nieszczęśnikiem skazanym na śmierć jak jego poddani.

 

Wdycham w płuca spaliny wymieszane z dymem papierosa. Na wymioty zbiera mi się na myśl, o tych śmiesznych śmiertelnikach, którzy roją sobie pomysły absolutnej kontroli. Kolejny dowód pierworodnej niedoskonałości człowieka. Wszak jesteśmy jedynie i wyłącznie obrazem i podobieństwem tego, co z takim oddaniem i samozaparciem czcimy. Te żałosne tłumy przecież doskonale wiedzą, że są żywymi trupami. Wiedzą dobrze, że każdy z osobna skazany na zagładę jest niedoskonały. Ta niedoskonałość to nie tylko brak możliwości czynienia czegoś dobrze. To także wrodzona skłonność do zła, plugastwa, zdrady i niegodziwości tak bliskiej człowiekowi. Jednym z jej przejawów jest chęć totalnej władzy jednych nad drugimi, bo tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zaspokajać swe podłe instynkty i pragnienia. Absolutna kontrola. Wymysł skrzywionych tyranów. Wszak, jako że niedoskonali, ludzie nie są w stanie sprawować doskonałej władzy.

 

Miasto pełne krzyczących kaznodziejów, obojętnych przepychających się i ślepych tłumów, miasto pełne śmieci, kurzu, zwątpienia. Miasto ludzkich triumfów i klęsk. Miasto – synonim świata. Współczesna Sodoma i Gomora pełna mędrców o długich brodach. Gehenna ubrana w nowe szaty. Droga wprost w przepaść. I to droga przy której jak w Hyde Parku każdy mądry sobie wykrzykuje na prawo i lewo swoje idejki, które nie zbawiają świata. Ja też tak wykrzykuje. Tez stoję przy tej drodze, wolny jednak w swej świadomości tego co robię. Inaczej niż wypełniający to szambo filozofowie, mistycy, artyści, teolodzy. Wszyscy ci mądrzy durnie, twórcy wielkich systemów filozoficznych wyroili sobie recepty na świat. I co? I nic. Żadne jeszcze recepty nie wyzwoliły człowieka. Co gorsza krępowały go tylko w pajęczynie niepotrzebnych dogmatów, wziętych z nikąd aksjomatów, będących aksjomatami tylko dlatego, że wielcy teoretycy nie potrafili ich udowodnić. Co więcej dowiedli, że wszystkiego udowodnić się nie da. Paradoks doskonałego dowodu na niedoskonałość.

 

Miasto rozpełza się w dolinie, strzela w niebo obrazoburczymi wieżami, chce uchwycić niebiosa za nogę, ściągnąć na dół. Współczesne wersje Wieży Babel mnożą się odbierając ludziom życie, tworząc współczesne więzienia myśli, zniewalając w swych wnętrzach tłumy. Miasto jest zbyt ciężkie i rozlazła aby dotrzeć w gore. Wieże miasta zabierają mu światło, powietrze, przestrzeń. Tworzą betonowego jeżozwierza, dżunglę, w której czeluściach nie sposób żyć. Z wnętrza miasta nie widać nieba, nie można poznać słońca. Ludzie ubzdurali sobie, że w stanie poznać świat w całości i do głębi. Kiedy zorientowali się, że to niemożliwe załamali się. Historia ta powtarzała się w kole wieków wiele razy. Uparty człowiek zapomniał o swej niedoskonałości, która tak jak rozlazła cielsko tego miasta, przeszkadza mu sięgnąć w górę. Człowiekowi nie pisana jest tajemnica absolutnego poznania, tak jak nie jest dana mu prawda absolutna. W swej subiektywności i niedoskonałości swych zmysłów, całej swojej techniki, nawet tego wywyższanego ponad wszystko rozumu, zamknięty jest jak w skorupie, z której nie ma wyjścia. Gdyby spojrzał na siebie i uświadomił sobie swą istotę uniknąłby frustracji. Dostrzegając swe położenie najbardziej zbliżyłby się do absolutnej prawdy.

 

Mieszkańcy miasta uciekają w hedonizm. Papierosowy dym z dyskoteka zatruwa miasto od wewnątrz. Ludzie próbują zapomnieć swą cielesność. Uciekają w kolejną stworzoną przez siebie rzeczywistość. Odrywają są od świata w swych wizjach, delirycznych tańcach, chemicznych alternatywych. Poszukują wizji trancendecji- gubią jednak drogę pośród omamiającego krzyku tłumów. Zagubieni zatracają się w swej niedoskonałej doczesnej ucieczce. Człowiek dzisiejszy zatraca się w swym konsumpcjoniźmie. Gubi dawne wartości, które nic dla niego już nie znaczą i nie dają mu poczucia pewności. A to dlatego, że zatracił punkt widzenia właściwy dla tych wartości. Zatracił spojrzenie na siebie jako na niedoskonałą i cielesną jednostkę. A to wbrew pozorom dałoby mu pewność. Tymczasem współcześni odsuwają jak najdalej myśl, że nie są idealni. Jednak na każdym kroku świat dowodzi im ich ograniczoności. Zagubieni we frustracji potrzebują oparcia, znajdują ucieczkę. Uciekają w pozbawiony wartości konsumpcyjny styl życia, wyzuty z prawości i będący kolejnym dowodem tezy, że człowiek jest śmiertelnym, plugawym i skazanym na zagładę kawałem mięcha.

 

Komunikacyjny horror. Tysiące zlanych potem śmierdzących ludzi. Nieświeży oddech betonowej dżungli. Smród ludzi, pojazdów, kanałów. Ludzie stworzyli sobie miejsca na ziemi, w których nie da się żyć. Wmawiali sobie, że to jest możliwe. Okłamywali się i okłamują się do dziś. Okłamywanie się jest ludzką cechą gatunkową tak samo jak nieświeży oddech i kwaśny pot. Człowiek jako zamknięta w swej ograniczonej cielesności dusza jest skazany na to piekło na ziemi. Skazany jest na śmierć, zło, niedolę, kłamstwo, lęk, niepewność. Tak samo jak skazany jest na smród potu, kału i uryny w publicznym szalecie, jakim uczynił nasz świat. Jest jednocześnie jedynym winnym swej niedoli.

 

Człowiek wychodzi z miasta aby wyrwać się z wiążących go pęt, jednak nie potrafi się całkowicie oderwać i wyzwolić. Jest zbyt słaby, tak jak zbyt słaby jest aby pokonać wiążące go pęta cielesności i doczesności. Jest związany tym światem jak skazaniec przykuty do elektrycznego krzesła. Nasze ciało jest naszą celą śmierci. Trafne porównanie. Ludzkość to skazani na śmierć głupcy, którzy myśl o ostatecznym starają się odsuwać na margines swej egzystencji. A przecież myśl o ostatecznym jest krokiem ku wyzwoleniu. To właśnie uświadomienie sobie swej niedoskonałości, cielesności, swego stanu tu i teraz jest krokiem ku wyzwoleniu. Osiągnięcie innej perspektywy spojrzenia na świat pozwala przebrnąć łatwiej przez to piekło, pozwala stawiać pewniej kroki na ścieżce ku doskonałości. Pozwala robić to, co niektórzy nazywają byciem dobrym. Co więcej to wyzwolenie się, to oderwanie swego myślenia od pęt materii, od ciała, od wiążących nas historycznych i kulturowych uwarunkowań jest tym, co określić można mianem stawania się lepszym. Słowem zreformowanie swego myślenia, uświadomienie sobie swej niedoskonałości przy jednoczesnym otwarciu się na poznanie, które jest, poprzez wiedzę, drogą do prawdy, jest doskonaleniem się. Oto jest nasze powołanie, kto odkryje je w sobie ten odnajdzie spokój wewnętrzny.

 

Idę drogą przez miasto. Przebijam się przez smugi smogu i dymu snujące się w kanionach ulic. Przecinam potoki plwocin, wymiocin i nieczystości, deptam śmieci leżące na ulicy. Prę do przodu, nie czując się związany z miastem. Metaforycznym potworem współczesnego świata. De facto współczesnym światem. Ja jestem wolny w swej świadomości. Świadom swej niedoskonałości wyzbywam się nadziei, że swą teorią zbawię świat. Wybiłem się ponad, ponieważ zrozumiałem swe ograniczenia i teraz znam już drogę, którą, zadufany w swej niedoskonałości, uważam za najlepszą jaką mogę kroczyć. Wyroiłem sobie cel. Niedoskonały wprawdzie, lecz doskonalszych nie widzę, a celem tym stała się dla mnie doskonałość. Odkrywając swoją śmiertelność dostrzegłem, z nowego punktu widzenia, swą dotychczasową słabość. W nowej perspektywie, tu gdzie teraz jestem, czuję się spokojny, gdyż kroczę drogą, która daje mi pewność. Pewność wynikającą z pogodzenia się z faktem swej doczesnej cielesności i wszystkich związanych z tym problemów. Choć czasem nie jest mi łatwo, czuję w sobie siłę, wynikającą ze świadomości, którą posiadłem. Świadomości samego siebie i swego położenia. I choć nie zmienia to faktu mej cielesności, niedoskonałości, śmiertelności i ograniczoności. Choć nie zmienia to faktu, że jestem mięsem, które od dnia narodzin powolnie rozkłada się na czynniki pierwsze. To gdzieś tam pod czaszką tego skazańca, którym jestem, tli się iskierka nadziei na transcendentalną istotę mnie samego. Na to że ponad tą cielesną niedoskonałą powłoką jest coś doskonalszego niz. to śmiertelne ciało. Coś do czego można dojść drogą prowadzącą do prawdy i  doskonałości... Do Boga.

 

Jestem szczęśliwy gdyż odnalazłem swój cel.

 

Okładka
Spis Treści
Tomasz Agurkiewicz
Tomasz Agurkiewicz
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Tomasz Bąkowski
Shigor Birdman
Ryszard Bochynek
Dawid Brykalski
Dawid Brykalski
Charms
Sebastian Chosiński
Paweł Ciemniewski
Paweł Ciemniewski
Gregorio Cortez
Gregorio Cortez
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Łukasz Dylewski
Mateusz Dymek
Ryszard Dziewulski
Ryszard Dziewulski
Piotr Ferens
Michał Fijał
Michał Fijał
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Jurij Gawriuczenkow
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Jakub Gruszczyński
W.Grygorowicz
Agnieszka Hałas
Agata Hołuj
Agata Hołuj
Agata Hołuj
I.Ilf i J.Pietrow
I.Ilf i J.Pietrow
Jacek Inglot
Jacek Inglot
Dariusz S. Jasiński
Dariusz S. Jasiński
Dariusz S. Jasiński
Maciej Jesionowski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Daniel 'Beesqp' Jurak
Daniel 'Beesqp' Jurak
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Irena Juriewa
Irena Juriewa
KAiN
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Tomasz Kolasa
Mariusz Koprowski
Mariusz Koprowski
Mariusz Koprowski
Marcin Korzeniecki
Rafał Kosik
Kot
Kot
Kot
Kot
Justyna Kowalska
Justyna Kowalska
Justyna Kowalska

Archiwum cz. II
< 17 >