Archiwum FiF
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Krzysztof Mandrysz Literatura
<<<strona 22>>>

 

Wymiana

 

 

Grzegorz wyjął linijkę i przycisnął ją do domofonu. Liczył, że ktoś otworzy nie pytając kto przyszedł. I rzeczywiście zamek został odblokowany. Grzegorz wsiadł do windy i pojechał na ostatnie piętro bloku. Dwa budynki które poprzednio odwiedził miały solidnie zabezpieczone wejścia na dach. Miał nadzieje, że tutaj uda mu się przedostać. Wysiadł z windy i podszedł do drzwi. Były metalowe i zaopatrzone w mocny zamek. Zrezygnowany nacisnął klamkę. Drzwi otwarły się. Grzegorz wszedł na dach i podszedł nad jego krawędź. Rozciągał się stąd piękny widok na panoramę miasta. Wysokie wieżowce rozświetlone tysiącami świateł wyglądały jak miniatura Nowego Jorku. Nie tak wspaniałe jak oryginały robiły jednak wrażenie. Grzegorz nie zwracał na nie uwagi. Przyszedł się tu zabić. Oblał matematykę na maturze. Nie znał jeszcze wyników lecz czuł, że mu się nie udało. Jego ojciec był bardzo wymagający i na pewno mu tego nie wybaczy. Ciągłe wyrzuty, narzekanie oto co go czekało. Gdyby chodziło tylko o ojca, Grzegorz by się tu nie znalazł. Był bardzo ambitny, lubił spoglądać na innych z  wyższością. Czuł się lepszy od reszty klasy. Największe osły zdadzą, bo mieli dobre ściągi, a on nie. Nie potrafiłby tego wytrzymać. Wstyd, urażona duma w jego przypadku oznaczały śmierć. Spojrzał w dół. Dziesięć pięter dawało gwarancje, że zabije się na miejscu, a nie, że spędzi resztę życia na wózku inwalidzkim. Podobno dlatego ginie samobójczo więcej mężczyzn niż kobiet, że te ostatnie są mniej skuteczne. Grzegorz był dobrym przykładem, wszystko starannie zaplanował, nie było możliwości by przeżył. Miał właśnie pochylić się do przodu i spaść głową w dół, gdy wyczuł za sobą czyjąś obecność i usłyszał głos.

 

Marta przygotowywała sobie śniadanie. Kroiła chleb i pomidory bardzo starannie. Raz omal nie odcięła sobie palca. Kromki posmarowała masłem i położyła na nich pomidory. Wzięła kanapki i poszła z nimi na taras. Znała położenie każdego mebla, dlatego poruszała się sprawnie. Gdy raz sprzątaczka je poprzestawiała, jej znajome mieszkanie stało się dziwną, obcą krainą wciąż na coś wpadała. Na tarasie usiadła w trzcinowym fotelu i jedząc przysłuchiwała się ptakom ćwierkającym w gałęziach drzew. Potrafiła je rozróżniać po śpiewie i to nie tylko gatunkowo, ale i osobniczo. Potrafiła także podać ich dokładne położenie. Doskonały słuch był rekompensatą, zajął w mózgu miejsce wzroku. Była niewidoma od dzieciństwa. Często zastanawiała się jak to jest, gdy się widzi. Wiedziała, że nie powinna za dużo o tym myśleć, bo przez to nie potrafiła się cieszyć życiem. Najbardziej pragnęła zobaczyć córkę Anię. Marta gdy dziesięć lat temu zaszła w ciąże, zastanawiała się czy nie powinna usunąć płodu. Nie była pewna czy będzie wstanie zaopiekować się dzieckiem tym bardziej, że ojciec dziewczynki ją zostawił. Zdecydowała się jednak na poród. Powiedziała sobie, że zawsze będzie mogła ją oddać. Pomogli jej rodzice. Jak zawsze. Znajomi opisywali Marcie Anię, ale takie słowa jak blond włosy czy piwne oczy nic jej nie mówiły. Mogła polegać tylko na swym dotyku równie sprawnym jak słuch. Stworzyła sobie w głowie model twarzy Ani. Chciała jednak zobaczyć. Tak jak niewiernemu Tomaszowi nie wystarczało jej usłyszeć. Wiele by dała za wzrok.

– Czy także swój słuch ?

 

Abdul dostał skręta, jednak albo trawka była złej jakości, albo zbyt się bał by mu pomogła. Ściskał kurczowo kałasznikowa. Miał w nim tylko dziesięć naboi. Potem jeżeli dożyje będzie walczył bagnetem. Szedł wraz z innymi żołnierzami przez busz. Kończył się on za kilkadziesiąt metrów. Dalej rozciągał się pięćset metrowy pas wykarczowanej przestrzeni, a za nią okopy wroga. Abdul nie był głupi, wątpił by dużo osób z jego oddziału przeżyło atak. Nie mieli wsparcia ciężkich karabinów, ani ataku nie poprzedził ostrzał artyleryjski. Szturm nie ma żadnego znaczenia dla losów wojny. Jeszcze jedna bezsensowna potyczka w buszu. Abdul miał dopiero czternaście lat. Szybko jednak dojrzał, tydzień temu zabił w chaotycznej walce na noże równie wystraszonego chłopca jak on. Czatował wtedy wraz z pięcioma innymi żołnierzami w zasadzce na konwój z żywnością dla wroga. Na nie równej, zarośniętej drodze szły gęsiego cztery obładowane konie, a obok nich dziesięciu żołnierzy. Oddział Abdula ukryty za drzewami otworzył ogień. Czterech żołnierzy z konwoju upadło martwych. Wtedy napastnicy z głośnymi okrzykami ruszyli biegiem na pozostałych. Abdul trzymał bagnet, w karabinie skończyły mu się naboje. Wpadł na jednego z konwojentów i wtedy pierwszy raz zabił. Abdul nie chciał walczyć, zabijać. Do jego wioski wjechało wojsko jednej ze stron które toczyły wojnę. Wieśniacy ich nie rozróżniali wszystkich bali się jednakowo. Żołnierze spalili kilka domów, zgwałcili kobiety zabrali żywność i synów. Oddział doszedł nad skraj polany. Rozkaz wykrzyknięty przepitym głosem i Abdul biegł wraz z innymi. Co chwilę ktoś padał martwy, nagle jakby zaskoczony tym co się stało. Przeciwnicy nie mieli ciężkich karabinów dlatego nie wystrzelali ich od razu. Abdul po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów potknął się o ciało innego żołnierza i przewrócił się. Leżał na ziemi, wtulał się w nią chciał by jak najmniej go wystawało. Wiedział, że jeżeli się nie podniesie to później po bitwie będą go bić kijami przed całym obozem, aż umrze. Nie był jednak wstanie się ruszyć. Wspominał szczęśliwe dni z dzieciństwa, gdy jedynym jego zmartwieniem był wypas krów. Jakże się teraz różnił od tamtego chłopca, chudszy, cały we krwi żołnierza obok którego leżał. I wtedy dostał drugą szanse.

 

Pomieszczenie było lekko nieokreślone. Nie dało się dokładnie powiedzieć jak szerokie ściany, czy podać wysokość pokoju. Kąty i kontury się rozmywały. Całość powodowała odruchy wymiotne u nie przystosowanych gości. W pokoju troje ludzi rozmawiało jednocześnie z tym samym mężczyzną. Nie widzieli się na wzajem, ani nie słyszeli pytań innych czy też odpowiedzi na nie.

– Jak już ci Grzegorzu/Marto/Abdulu powiedziałem mam dla ciebie propozycje- odezwał się mężczyzna- Jest ktoś kto chce się z tobą zamienić.

– Agnieszka dziewczynka pietnasto letnia, jest chora na raka, umrze za miesiąc. Ty nie chcesz żyć, ona tak. Oddasz jej swoje zdrowie i wtedy zachorujesz na raka. Zyskasz to, że twoi rodzice nie będą się musieć jeszcze bardziej wstydzić.- zwrócił się do Grzegorza

– Pewien mężczyzna chce równie bardzo słyszeć co ty widzieć. Możesz się z nim wymienić- powiedział do Marty.

– Nie znosisz wojny, strachu i śmierci, ale jest ktoś, kto dusi się w spokojnym, pokojowym społeczeństwie. On się z tobą zamieni zajmiesz jego miejsce w spokojnej rodzinie, a on twoje.

Grzegorz pomyślał o swoich rodzicach i uznał, że to rzeczywiście najlepszy sposób. Abdul podobnie, długo się nie zastanawiał jedyną alternatywą była śmierć, najdłużej wahała się Marta. Poczuła strach przed stratą słuchu jednak chęć zobaczenia córki przemogła. Ktoś może Abdul lub Marta zapytał.

– Dlaczego ja ?

– Nie mogę pomóc wszystkim, losuje takie osoby, wypadło na ciebie.

Zamiana została dokonana.

Okładka
Spis Treści
Justyna Kowalska
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Ryszard Krauze
K.Kwiecińska
Marcin Lenda
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
K.Leszczyński
Jakub Lipień
LouSac
Lucy
Krzysztof Mandrysz
Krzysztof Mandrysz
Krzysztof Mandrysz
Krzysztof Mandrysz
A.Mason
Michał Mazański
Rafał Mroczek
Sławomir Mrugowski
Sławomir Mrugowski
Barbara Ogłodzińska
Barbara Ogodzińska
Kamil Olszewski
Pacek
Tomasz Pacyński
Tomasz Pacyński
Tomasz Pacyński
Andrzej Pilipiuk
Eryk Ragus
Eryk Ragus
RaV
Paweł Rogiewicz
Anna Romanowicz
Jacek Rostocki
Jacek Rostocki
Tomasz J. Rybak
Ryh
Andrzej Siedlecki
Agnieszka Śliwiak
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Robert J. Szmidt
Robert J. Szmidt
Roman Szuster
W.Świdziniewski
Andrzej Świech
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
Vanderberg Club
Tomasz Winiecki
Tomasz Winiecki
Marek Wojaczek
Milena Wójtowicz
Milena Wójtowicz
Milena Wójtowicz
Milena Wójtowicz
Robert Zang
Roger Zelazny
Dawid Zieliński
Dawid Zieliński
Zubil
Zubil
Zubil
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Artur Żarczyński
Artur Żarczyński
K.Żmuda-Niemiec
K.Żmuda-Niemiec

Archiwum cz. I
< 22 >