Archiwum FiF
| ||||||
Na dworcu
OSOBY:
PODRÓŻNY KASJER
PODRÓŻNY – Dzień Dobry, chciałbym... KASJER – O, w to nie wątpię... P – Słucham? K – Nie jesteś pan pierwszym, który tu przyłazi i czegoś się domaga. A co z moimi potrzebami?!? P – Jakie znowu potrzeby? K – Chcę konika... I domek na wsi. P – Eee, dobrze, ale.. Zaraz, a co mnie to obchodzi?!? Ja tu przyszedłem kupić bilet. K – To dobrze, że nie przyszedł pan tu kupić ryby. P – Dlaczego? K – Bo to nie sklep rybny i gdyby chciał pan kupić rybę w kasie dworcowej, byłbyś pan wyjątkowym kretynem. P – Ale ja chce kupić bilet!!! K – I słusznie. A po co? P – Co „po co”? K – Po co panu ten bilet. Chce wiedzieć, czy nie marnuje pan mojego czasu. P – Ja... Chciałem odwiedzić ciotkę i... K – Stara czy młoda? P – Słucham? K – Tego nie jestem taki pewien... P – Jak to „stara czy młoda”? K – Pytam się, czy to stara zrzędliwa jędza. P – Ostatnio zrobiła się trochę marudna... K – Czyli stara. W taki razie nie jedź pan... P – Co? K – I tak zaraz umrze. P – Skąd pan wie? K – Starzy ludzie umierają, to oczywiste. A jest bogata? P – No... Miała jakieś oszczędności. K – A, to zmienia postać rzeczy. P – Dlaczego? K – Może będzie spadek. Tylko musi się pan pospieszyć, aby innych krewnych ubiec. Musisz pan szybko do niej pojechać. Chwila... Potrzebny będzie panu bilet. P – No właśnie!!! K – Dobra, dobra, bez zgryźliwości. Więc dokąd ma być ten bilet? P – Skarżysko – Kamienna. K – Co?!? P – Skarżysko – Kamie... K – Zwariowałeś pan?!? Co pan sobie jaja z poważnych ludzi robisz? Skarżyska mu się zachciało! Czy zdajesz pan sobie sprawę, ile trudu i pracy kosztuje mnie wypisanie biletu do Skarżyska, i to jeszcze Kamiennej!? Skarżysko – Kamienna! 6 sylab, 17 liter! A jak to się pisze? P – Przez... K – Cicho!!! Pan nie wie i ja też nie!!! Muszę sprawdzić to w słowniku! A wie pan, ile taki słownik waży? No? Tego też pan nie wie! Taki słownik jest bardzo ciężki i ma takie ostre krawędzie. Można się pokaleczyć. I naszukać się trzeba. Jak mnie jeden człowiek o bilet do Żyrzyna poprosił, to musiałem wziąć nadgodziny. P – Ale do Żyrzyna nie dojeżdża pociąg. K – I dopiero teraz mi pan to mówi? P – Jak to, to pan nie wiedział? To co pan zrobił? K – No, sprzedałem mu bilet do tego Żyrzyna. P – Przecież tam nie ma stacji, ani nawet linii kolejowej K – No cóż... Spacery służą zdrowiu. Ale mniejsza o to. Pan chcesz mnie narazić na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia i możliwości obejrzenia Klanu tylko z powody pańskiej fanaberii? Przecież jak źle napiszę, to pan dojedziesz do innego Skarżyska lub inne Kamiennej. I co wtedy? Będzie na kolej! P – To sprzeda mi pan ten bilet, czy nie? K -Nie. P – Co?!? K – Mogę panu sprzedać bilet gdzieś indziej, na przykład do Kocka. P – Czemu do Kocka? K – Bo wiem, jak to się pisze. P – A co u diabła miałbym robić w Kocku? K – To już pana problem. Może pan odwiedzi katedrę? P – To w Kocku jest katedra? K – Nie wiem... Niech pan pojedzie i sprawdzi. P – Ale... Co z moją ciotką? K – Jej raczej w Kocku nie ma. P – Skąd ta pewność? K – Starzy ludzie rzadko podróżują... P – A jeśli ona jest nietypowa? K – Patrząc na pana – wątpię. P – Jak pan może?! K – Tak, jak pan to widzi... To co, dać ten bilet do Kocka? P – Ja nie chcę do Kocka!! Ja muszę jechać do Skarżyska – Kamiennej! K – Dobrze, już dobrze. Popatrzmy... Godzina 17:34... To ma pan jeszcze czas... Ojej, ale to jest pociąg pospieszny. P – I cóż z tego? K – To, że maszynista się pospieszył i odjechał o 12 minut za wcześnie. A to był ostatni pociąg do Skarżyska w tym tygodniu. P – Ale jak to? To... To co ja mam ze sobą zrobić? K – Jechać do Kocka. P – Ma pan rację... Może będę mógł się przesiąść... K – Słusznie. To co, dać do Kocka? P – Tak, proszę. K(wypisuje bilet) – Proszę pana bardzo – 27, 50. P – Trochę drogo... K – Bierze pan, czy nie? P – Dobra, biorę.... K – Proszę... A teraz prędziutko na peron drugi, bo pociąg odjeżdża za... 34 sekundy. P – Co? Chwila!! (wybiega) Proszę zaczekać!! K(po wyjściu PODRÓŻNEGO) – Hm... Ciekawe, czy do Kocka dochodzi jakiś pociąg? |
||||||