Archiwum FiF
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Tomasz Winiecki Literatura
<<<strona 66>>>

 

Pentagram

 

 

Na ścianach wisiały czarne całuny, zręcznie przykrywające wielkie stosy pudeł. Długie świece, płonące w starych, poskręcanych lichtarzach, stały w rogach pomieszczenia. Niewielką powierzchnię posadzki pokrywały dziwne, ledwo widoczne linie i okręgi. Ktoś usilnie pragnął sprawić, żeby w małej piwnicy panowała aura grozy i tajemniczości. Efekt psuł tylko stary telewizor, którego, mimo starań, nie dało się usunąć z pola widzenia.

– Mistrzu, co dzisiaj wywołujemy?

– Dzisiaj będzie to Jeden z Wędrownych Demonów, Przemierzających Płaszczyzny Światów.

– Aha, tak. Ale... ale dlaczego właściwie nie zajmiemy się czymś innym? Jest wiele rodzajów magii, a my tylko ciągle przywołujemy jakieś przeklęte demony. Po co właściwie to robimy?

– Jak to, po co? Żeby poznać tajemnice świata.

– Tak... tylko, że demony jakoś nie chcą zdradzać tych tajemnic. A poza tym ciągle kłamią albo przeinaczają twoje żądania, Mistrzu.

Akolita miał jeszcze w pamięci dzień, w którym Mistrz zapragnął poznać początek życia. Trudno było później wiadrami usunąć praocean, który nagle pojawił się w piwnicy. Nic jednak nie mogło równać się z dniem, w którym Mistrz zapytał się jakiegoś demona o to, czy możliwe są podróże w czasie. Wtedy w piwnicy pojawił się człowiek. „Toż to mój dziadek”, zakrzyknął wtedy Mistrz. Po chwili pojawiło się inne wcielenie Mistrza, trzymające w dłoni pistolet, wycelowany w dziadka. Nastąpiła nagła i niemal równoczesna materializacja par dziadek – wnuk w liczbie około pięćdziesięciu. Każdy wnuk w końcu strzelał w swojego dziadka, po czym obie osoby znikały, a na ich miejsce pojawiała się następna para. Strzały trwały przez cała noc. Później demon znudził się i zniknął.

– Przypomnij sobie, mój drogi akolito, że ostatnio przyzwany demon zdradził nam zaklęcie na szybkie odpędzenie innych demonów. A zaklęcie to na pewno działa, bo kiedy tylko zacząłem inkantację, demon zniknął. Niestety, gdzieś zapodziałem kartkę z tekstem. Będziemy nadal musieli używać tych dewokujących pentagramów.

– No, tak. Może ten jeden powiedział prawdę, ale wyjątek tylko potwierdza regułę.

– Nie gadaj tyle, zabieraj się za rysowanie pentagramów. Tylko dewokujacy zaraz obok inwokującego. Pośpiesz się. Zaraz północ.

– Ale...

– Żadnych „ale”.

– Ale...

– Ucisz się wreszcie!

Mistrz, skupiwszy swą wewnętrzną energię, nie usłyszał ostatniej uwagi akolity, który właśnie kończył pentagram inwokujący. Stanąwszy przed kręgiem, zaczął gwałtownie wymachiwać rękami. Wykonawszy tę czynność, począł skakać na jednej nodze po całej piwnicy, co kilka skoków uderzając głową w ścianę. Akolita, widząc ten spektakl, zaczął szukać w pamięci numeru telefonu do szpitala psychiatrycznego, który Mistrz w swej przezorności polecił mu zapamiętać. Zaczął też zastanawiać się, czy nie powinni spalić księgi o tytule: „Na demonów przywoływanie sposobów kilka, spisanych przez Andronyusa, zwanego Szalonym”. A tymczasem sam Mistrz, uderzywszy głową w ściany zwrócone we wszystkie kierunki świata, stanął wreszcie w miejscu i rozpoczął inkantację. Pełnym mocy głosem wypowiedział magiczne słowa, które dla niewtajemniczonych uszu brzmiały jak "błeueuee ghr ftggn cath duu coca-cola”

Powietrze zaczęło gęstnieć, a w centrum pentagramu pojawił się demon, co prawda dość osobliwy. Demon ten z fizjonomii przypominał resztę swego rodzaju, lecz ubrany był w czarny garnitur, przebity na plecach wystającymi kolcami; w ręku zaś trzymał sporej wielkości walizkę.

Odezwał się niskim głosem, charakterystycznym dla wszystkich demonów.

– Witam szanownych klientów.

Odpowiedziały mu szeroko otwarte ze zdumienia oczy Mistrza i jego akolity.

– Chciałbym przedstawić panom szeroki asortyment wyrobów naszej firmy.

Mistrz, który odzyskał już zdolność ruchu, przyjął od gościa wizytówkę i wolno przeczytał płonące litery.

– „Wrząca Smoła sp. z o.o.”? – wykrztusił Mistrz.

– To taki nasz mały żart, he, he. No, to może przejdziemy do interesów?

– Jakich interesów? – wtrącił akolita.

– No, może najpierw spoczniemy... Przebyłem długą drogę.

Nie wiadomo, skąd pojawiły się trzy duże, skórzane fotele i niewielki, szklany stoliczek. Usiedli, a demon, wyjąwszy z walizki jakieś urządzenie, dumnie postawił je na stoliku.

– To jest, wyobraźcie sobie Państwo, odkurzacz. Nie jest to jednak zwyczajny odkurzacz. Jednocześnie potrafi wessać kurz z jedenastu sąsiednich wymiarów. A do tego...

– Ale my już mamy odkurzacz i nie potrzebujemy kolejnego. No, a poza tym, ja i mój akolita chcielibyśmy...

– Ten odkurzacz przyda się w każdym domu. Czy pozwolą panowie na małą prezentację?

Demon nie czekał na odpowiedź. Sięgnął do walizki, wyjął z niej niewielką puszkę i wyrzucił jej zawartość na podłogę. Z puszki wypadło kilkunastu ludzi, wielkości około cala, którzy szybko rozbiegli się po całym pomieszczeniu. Nie zawracając sobie głowy gniazdkiem, demon włączył odkurzacz. Prócz wszystkich zbiegów, wewnątrz odkurzacza zniknął także kabel od telewizora.

– To jest dopiero prawdziwy odkurzacz.

– Tak, tak, oczywiście... – mruknął Mistrz niepewnym głosem. – No, a może zechce pan teraz wejść do naszego pentagramu... – potoczył wzrokiem po podłodze – Akolito, gdzie jest pentagram dewokujący?

– No właśnie to chciałem wcześniej powiedzieć. Nie było miejsca na drugi pentagram. Trzeba najpierw zmazać ten, albo będziemy musieli czekać, aż demon znudzi się i sam zniknie.

Na twarzy gościa pojawił się szeroki uśmiech.

-

No, to może jednak coś kupicie? Jam mam sporo czasu...

Następne godziny zajęła prezentacja szerokiej gamy różnych produktów. Po tym, jak demon zdołał sprzedać im odkurzacz, wiecznie zimne żelazko, metalowe szczotki do zębów, świecące figurki przepowiadające pogodę oraz łańcuszek przynoszący szczęście, Mistrz rozpoczął gorączkowe poszukiwania tekstu inkantacji odsyłającej demony.

Znalazł go ostatecznie wśród wielkich pudeł, zręcznie przykrytych czarnymi całunami.

Stanąwszy we władczej pozie, rozpoczął inkantację. Powiał delikatny wietrzyk, pogasły niektóre świece, a demon zniknął.

Dwie duże żaby nie wyglądały na zadowolone.

– No, udało się. No i to zaklęcie zadziałało prawie prawidłowo.

– Tak, Mistrzu.

– I prawie nic nam się nie stało. To tylko mały efekt uboczny.

– Tak. Mistrzu?

– Słucham Cię, mój drogi akolito.

– A kiedy znajdziesz zaklęcie, które sprawi, że staniemy się znowu ludźmi?!!!

– Już niedługo, mój akolito, już niedługo.

 

 

Okładka
Spis Treści
Justyna Kowalska
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Ryszard Krauze
K.Kwiecińska
Marcin Lenda
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
K.Leszczyński
Jakub Lipień
LouSac
Lucy
Krzysztof Mandrysz
Krzysztof Mandrysz
Krzysztof Mandrysz
Krzysztof Mandrysz
A.Mason
Michał Mazański
Rafał Mroczek
Sławomir Mrugowski
Sławomir Mrugowski
Barbara Ogłodzińska
Barbara Ogodzińska
Kamil Olszewski
Pacek
Tomasz Pacyński
Tomasz Pacyński
Tomasz Pacyński
Andrzej Pilipiuk
Eryk Ragus
Eryk Ragus
RaV
Paweł Rogiewicz
Anna Romanowicz
Jacek Rostocki
Jacek Rostocki
Tomasz J. Rybak
Ryh
Andrzej Siedlecki
Agnieszka Śliwiak
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Robert J. Szmidt
Robert J. Szmidt
Roman Szuster
W.Świdziniewski
Andrzej Świech
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
Vanderberg Club
Tomasz Winiecki
Tomasz Winiecki
Marek Wojaczek
Milena Wójtowicz
Milena Wójtowicz
Milena Wójtowicz
Milena Wójtowicz
Robert Zang
Roger Zelazny
Dawid Zieliński
Dawid Zieliński
Zubil
Zubil
Zubil
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Artur Żarczyński
Artur Żarczyński
K.Żmuda-Niemiec
K.Żmuda-Niemiec

Archiwum cz. I
< 66 >