Archiwum FiF
| ||||||
Niższa klasa
Mały Rufinek wchodząc do strefy warsztatowej wyglądał na przygnębionego. Pięć dni do wyścigu, a tu taka katastrofa. Najlepszy czas pętli, największa prędkość na prostej, niezawodny pojazd i wszystko wskazywało na to, że nie wystartuje. – Będziemy mieć duża niedogodność – wychrypiał Naprawca. – Ja nie mieć oryginalne element do tego modelu, to być rzadko spotykany model. – Tego się spodziewałem – westchnął Sanitanin strzygąc uszami. Naprawca przywarł do podwozia samochodu. Jego dwie pary rąk sprawnie dokonywały oględzin uszkodzonego pojazdu. Na gumowej podłodze pojawiła się plama czegoś ciemnego i gęstego. – Miska olejowa, skrzynia biegów, resor i łożysko być musieć wymienić – oświadczył po dwóch minutach. – Ja mieć zamiennik tych elementy... – Nie ma takiej ewentualności – przerwał mu Rufinek. – Wszystkie oldauta muszą być w stu procentach oryginalne. W przeciwnym wypadku przesuną mnie o klasę niżej, gdzie główna nagroda to tylko 100 jednostek. – Ach... A targ niewolników? Tam handel wszystko – zasugerował Naprawca. – Odpada. Jest dopiero za dziesięć dni. Mnie zostało ich tylko pięć. Mówiąc to Sanitanin zrezygnowany odwrócił się plecami do podnośnika, na którym znajdował się jego unieruchomiony pojazd i ruszył w kierunku wyjścia. Gdy tylko znalazł się na dworze światło w hangarze zgasło. Właściciel warsztatu równie dobrze widział w ciemności co i za dnia. Oświetlenie zainstalowane było wyłącznie na potrzeby klientów. – Ty nie przejmować się. Zajrzeć jutro, ja popytać. Coś wymyślić. A co się stać, że twój pojazd być chory? – mówił Naprawca odprowadzając do bramki niepocieszonego klienta. Język tego gatunku był bardzo ubogi, ale umiejętności manualne nieporównywalne z żadnym innym. Gdyby nie to, już dawno zdegradowano by go do niższej klasy. Wprawdzie rozmowy z jego przedstawicielami były dość monotematyczne, niegrzecznie było nie odpowiedzieć na zadane pytanie. – Trenowałem nocą – rzucił przez ramie Rufinek. – Jadąc z drugiej strony jeziora zauważyłem coś na drodze. Myślałem, że to człowiek, więc wziąłem go między koła. Niestety... – Skinął głową na pożegnanie. – To był jakiś cholerny tłumik od ślizgacza. |
||||||