Archiwum FiF
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Jacek Rostocki Literatura
<<<strona 44>>>

 

Pogwarki ze śmiercią

 

 

("Na imię mi Samobójstwo...")

 

Przyszła z kosą. A jakże. Tyle, że wcale nie wyglądała paskudnie. Zwykła kobieta, trochę zmęczona. Tylko ta kosa...

Spojrzała na mnie spod półprzymrużonych powiek.

– No, to co, idziemy? – spytała sennie.

O ile do tej pory byłem zdecydowany pójść za nią bez względu na to jaka będzie, o tyle teraz zacząłem się wahać. Wszak miała to być podróż w jedną stronę. Nagle zabrakło mi odwagi.

Zacząłem grać na zwłokę (sic!).

– Słuchaj, a... nie moglibyśmy przedtem trochę pogadać? – spytałem niepewnie.

– Dobrze. Czemu nie. Właściwie nigdy mi się nie spieszy. Tylko...- tu zająknęła się lekko, tak jakby niezręcznie było jej zadać pytanie – tylko, czy mogła bym odstawić gdzieś to narzędzie?

Nie było wątpliwości. Chodziło o kosę.

– Jasne, w korytarzu jest stojak na parasole, to będzie chyba odpowiednie miejsce.

Wyszła na moment, a ja szybko schowałem leżący na stole list ("Do tych, którzy mnie znajdą"). Nie wiem czemu, ale jakoś nie chciałem żeby go zauważyła.

– Kawy, herbaty? – spytałem, kiedy wróciła do pokoju.

– Ja bardzo przepraszam, ale nie masz czasem czegoś mocniejszego? Ostatnio jakoś tak mi smutno, że...

– Ależ oczywiście! – ucieszyłem się – Może być winiaczek?

Na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu.

– Jeśli nie było by to zbyt dużym kłopotem...

Była dziwna – żadnej zbytnie pewności siebie, pychy, okrucieństwa. Wręcz przeciwnie – cicha, senna, ogólnie wyciszona. Właściwie sprawiała całkiem miłe wrażenie.

Rozlałem winiak do kieliszków, przyniosłem ciasteczka i usiadłem naprzeciwko niej.

Przez chwilę milczeliśmy, ale jej wzrok skierowany na koniakówki był tak wymowny, że czym prędzej wzniosłem toast.

– Na zdrowie!

– No wiesz! – zamarła i skrzywiła się – Chcesz, żebym została bezrobotną?!

– Rzeczywiście...- zrobiło mi się głupio – To za co wypijemy?

Nagle mnie olśniło!

– Za życie! – prawie wykrzyknąłem, a widząc jej minę szybko wyjaśniłem – Kochana! Tu cię mam! Gdyby nie było życia ciebie również nie mogło by być!

To jej chyba też nie przekonało, spojrzała na mnie i cicho spytała:

– A tak bez toastów nie może się obejść?

– Dobra – zrezygnowałem – to pijmy...

Poczułem w środku falę ciepła i pomyślałem, że życie wcale nie jest takie złe.

Rozlałem drugą kolejkę i odstawiając butelkę zagaiłem:

– Myślałem, że wyglądasz zupełnie inaczej. Tylko kosa mi się zgadza.

– A co, pewnie wyobrażałeś sobie, że jestem wrednym kościotrupem? A do szkoły chodziłeś? Pozwól, że coś ci przypomnę – Wypisy z Literatury – ilustracje na końcu – Śmierć zamykająca oczy wieśniakowi. To namalował Malczewski. Pamiętasz?

Coś mi się zaczęło przypominać. Tak! Rzeczywiście, było coś takiego! Ha, powiem więcej, swojego czasu ten obraz zrobił na mnie spore wrażenie.

– No co? Przypominasz sobie? Widzę, że tak. No więc wyobraź sobie, że to była moja koleżanka. Co prawda innej specjalności, ale przecież profesja ta sama.

– Czekaj – przerwałem – to znaczy, że jest was kilka?

– A jak inaczej? Myślisz, że była bym w stanie sama oblecieć wszystkich?

A zresztą, do swojej specjalności trzeba mieć odpowiednie predyspozycje... no i aparycję. Ja na przykład... sam zresztą widzisz, ta od Malczewskiego jest ładniejsza. I tak ma być. Ona ma chyba najprzyjemniejszą robotę. To jest ta, co przynosi ukojenie. Na nią czeka się z utęsknieniem. I wiesz, powiem ci szczerze – ona jest naprawdę sympatyczna i dobra... Ją lubię chyba najbardziej.

Tu przerwała i charakterystycznym ruchem podniosła kieliszek.

No cóż, nie wypadało mi pozostawać w tyle. Tym razem nie siliłem się już na toasty.

– Dobrze, mów dalej – poprosiłem – opowiedz mi o was.

– Więc tak... może najpierw o sobie... Jestem raczej leniwa, choć bywa, że mam dużo pracy. Święta, jesień – wtedy jest urwanie głowy. Ludzie sami nie wiedzą o co im chodzi. Wzywają mnie, a potem rezygnują. Zawiedzione miłości, niepowodzenia finansowe, jakieś załamania – wtedy się pojawiam. Z tym, że ja nie nalegam. Nikt nie musi iść ze mną. Jeśli chce, to proszę bardzo, jeśli nie, to nie. Chociaż muszę ci powiedzieć, że czasem, jak się zezłoszczę, to jak mnie ktoś już raz wezwie, a potem marudzi, to mogę go zabrać wbrew jego woli. Mam potem wyrzuty sumienia, ale... no sam powiedz – nikt przecież nie lubi być na posyłki.

A co do innych... No cóż Ukojenie już znasz. My jesteśmy w miarę miłe, ale większość z nas, to jednak wredne indywidua. Taka Cierpienie, na przykład, zrobi wszystko, żeby ostatnią drogę człowiekowi uprzykrzyć. Lubi sprawiać ból. Musisz zrozumieć, ją to bawi.

Natomiast Starość jest raczej sympatyczna, ale za to bezwzględna. Na nią nie ma "przeproś". Ma swój grafik – przychodzi i zabiera. Jej nie masz co błagać, oszukiwać. Jest bardzo konkretna. Przy czym jest bardzo delikatna i kulturalna. Taaak... To dopiero jest profesjonalistka.

– No dobrze – wtrąciłem – a co z tragicznymi wypadkami?

– To są nasze nadgodziny. Od czasu do czasu każda bierze sobie taką pracę dodatkowo, chociaż celuje w tym Cierpienie. Wredna baba! Ona to na prawdę lubi!

– Tak... to rozumiem. A powiedz mi – na chwilę przerwałem nalewając kolejną porcję – bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, wszystkie jesteście kobietami?

– Właściwie tak, chociaż mamy także sekcję zwierzęcą. To znaczy lwa, małpę i psa.

– Jak to? – zdziwiłem się – To chyba coś nowego?

– Ależ skąd! Ta sekcja istnieje od kiedy na Ziemi pojawił się człowiek. Świetnie się dopełniają. Najpierw przychodzi lew – on pożera serce. Po jego wizycie ludzie stają się bezduszni i tchórzliwi. Po prostu egoiści i egocentrycy. Następna po lwie jest małpa – wyżera rozum. To już jest beznadziejny przypadek. Pozostaje wrak człowieka. Bezmyślny, pozbawiony uczuć. Dla niego pies jest prawdziwym wybawieniem. Pojawia się na końcu, łapie za kark i zabiera takie ścierwo na wysypisko.

Na moment zapadło milczenie. Pierwszy raz w życiu pomyślałem, jaki straszny los spotyka ludzi, których serce umarło. Do tej pory patrzyłem na nich z niechęcią i pogardą. Teraz uzmysłowiłem sobie, że są to postaci bardzo nieszczęśliwe...

– No dobrze – zacząłem – acha, moment, może najpierw naleję – powiedziałem, chcąc napełnić wcześniej opróżnione szkło.

– Ale tym razem tylko odrobinę! – poprosiła uśmiechając się przepraszająco – Odzwyczaiłam się, nie mogę przesadzić.

Spełniłem jej życzenie i aby podtrzymać konwersację spytałem:

– I to już wszystko? Nie ma was więcej?

– No owszem, jest jeszcze Choroba. Ale jej praca jest nieciekawa. Potrafi przychodzić po parę razy do jednej osoby. Nigdy się nie odzywa, długo patrzy klientowi w oczy i wedle swego uznania zabiera, albo nie. Czasem kontaktuje się z Cierpieniem i jeśli przypadek jest odpowiedni, oddaje jej swoich podopiecznych.

To już chyba wszystkie podstawowe specjalności. Chociaż są jeszcze zanikające: Miłość, Tęsknota i Sumienie. One mają z każdym dniem coraz mniej pracy. Od kiedy takie wartości jak miłość, przywiązanie i prawość zaczęły wśród ludzi podupadać, te trzy panie zupełnie się rozleniwiły. Doszło do tego, że czasem nie chce się im w ogóle iść po człowieka. Ale słyszałam, że mają się przekwalifikować.

Tu przerwała i spojrzała na mnie wyraźnie oczekując następnych pytań. Było coś takiego:

– A więc jest was kilka. Tak, to na pewno ułatwia pracę, ale biorąc pod uwagę cały Świat, to i tak macie chyba niezłą harówkę?

– O nie, nie. Jeszcze by tego brakowało, żebym musiała latać po całej Ziemi. My operujemy tylko w tym kręgu kulturowym. Afryką, Indiami, Ameryką zajmują się inne komórki. Co prawda najczęściej mają takie same specjalności jak i my, ale... Sam się chyba orientujesz, że w każdej kulturze podejście do nas jest inne, co oznacza, że i my musimy się różnić. Tylko sekcja zwierzęca działa we wszystkich regionach i w każdej kulturze...

No... Ja już muszę się zbierać. Praca czeka. Pójdziesz ze mną?

Spojrzałem na nią i nagle przypomniałem sobie po co przyszła.

– Nie, nie – odparłem szybko – wiesz, chyba chcę poznać twoją koleżankę Starość... Tak! Zdecydowałem się, będę na nią czekał... A czy możesz mi odpowiedzieć jeszcze tylko na jedno pytanie?

– Pytaj – powiedziała wstając.

– Dokąd nas właściwie zabieracie?

– O kochany, tego ci powiedzieć nie mogę. Dowiesz się jak przyjdzie po ciebie Starość. Mogę cię tylko zapewnić, że szepnę jej parę słów o tobie. Ona ma wpływy i może cię ochroni przed Cierpieniem czy Chorobą. Naszych nadgodzin sam się musisz wystrzegać.

Nooo, to by było chyba na tyle. Co do mnie... No cóż... było mi bardzo miło, ale nie wzywaj mnie więcej! To moja rada.

Uśmiechnęła się jakoś tak smutno, odwróciła się na pięcie i wyszła.

Przez chwilę stałem bez ruchu. Ale tylko przez chwilę.

Ten zapach... Przecież tak śmierdzi gaz!!!

Wpadłem do kuchni...

Co za idiota odkręcił wszystkie kurki???!

 

 

Warszawa, 3-4.02.1989

Okładka
Spis Treści
Justyna Kowalska
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Andrzej Kozakowski
Ryszard Krauze
K.Kwiecińska
Marcin Lenda
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
Paweł Leszczyński
K.Leszczyński
Jakub Lipień
LouSac
Lucy
Krzysztof Mandrysz
Krzysztof Mandrysz
Krzysztof Mandrysz
Krzysztof Mandrysz
A.Mason
Michał Mazański
Rafał Mroczek
Sławomir Mrugowski
Sławomir Mrugowski
Barbara Ogłodzińska
Barbara Ogodzińska
Kamil Olszewski
Pacek
Tomasz Pacyński
Tomasz Pacyński
Tomasz Pacyński
Andrzej Pilipiuk
Eryk Ragus
Eryk Ragus
RaV
Paweł Rogiewicz
Anna Romanowicz
Jacek Rostocki
Jacek Rostocki
Tomasz J. Rybak
Ryh
Andrzej Siedlecki
Agnieszka Śliwiak
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Tomasz Stypczyński
Robert J. Szmidt
Robert J. Szmidt
Roman Szuster
W.Świdziniewski
Andrzej Świech
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
K. i K. Urbańskie
Vanderberg Club
Tomasz Winiecki
Tomasz Winiecki
Marek Wojaczek
Milena Wójtowicz
Milena Wójtowicz
Milena Wójtowicz
Milena Wójtowicz
Robert Zang
Roger Zelazny
Dawid Zieliński
Dawid Zieliński
Zubil
Zubil
Zubil
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Grzegorz Żak
Artur Żarczyński
Artur Żarczyński
K.Żmuda-Niemiec
K.Żmuda-Niemiec

Archiwum cz. I
< 44 >